Tegoroczna matura już dawno za
nami, zatem przyszedł czas na refleksję nad tym, co można poprawić lub zmienić
w przyszłym roku. Przygotowując uczniów do ustnych egzaminów z języka
polskiego, za każdym razem zastanawiam się jak zrobić to najlepiej, co wybrać,
kiedy i w jakiej formie. Jest to tym bardziej trudne, gdyż znam swoich uczniów
i wiem, że większość z nich nie tylko nie czyta, ale często też nawet nie
ogląda wartościowych tekstów kultury, nie interseuje się nimi...
Metod
aktywizujących jest mnóstwo i sporo z nich wykorzystuję podczas lekcji. Co
zrobić jednak, by w interesujący sposób powtórzyć materiał do egzaminu, by
powtarzaniem zainteresować wszystkich uczniów? W jaki sposób sprawić, by stało
się ono czymś, co kojarzy się z pozytywnymi emocjami? I tu pomocna staje się
gamifikacja, czyli „zamierzone zastosowanie w trakcie projektowania gier
mechanizmów i technik, które mają walory motywujące, uprzyjemniają nudne
czynności oraz powodują zwiększenie zaangażowania, lojalności i przyzwyczajeń
ludzi”.[1]
Mój pomysł na
powtórkę to jednorazowe, dodatkowe zajęcia, które nazwałam „Maturnocką”. Ich
pomysł zrodził się cztery lata temu, gdy Centralna Komisja Egzaminacyjna
zmieniła formułę ustnego egzaminu z języka polskiego, odchodząc od prezentacji.
Zaproponowałam wówczas moim maturzystom dodatkowe zajęcia, które miały się
odbyć w godzinach wieczornych między 17.00 a 22.00. Młodzież podeszła do
propozycji z dużym entuzjazmem, proponując zagadnienia, które wymagały
powtórzenia. Z czasem „Maturnocka” weszła na stałe do mojego rocznego
harmonogramu pracy. Podczas zajęć dbam o to, by odbywały się one w nieformalnej
atmosferze. Szkolne ławki zastępujemy materacami i karimatami, a w trakcie
posilamy się zamówioną wcześniej przez uczniów pizzą. To oni także
odpowiedzialni są za zorganizowanie napojów i ewentualnych przekąsek, które
dodają sił podczas wielogodzinnej nauki.
Przygotowując
się do pięciogodzinnej „Maturnocki”, szukam licznych inspiracji wśród metod
aktywizujących, a następnie określam cele, co chcę osiągnąć dzięki
innowacyjnemu działaniu.
Jako
rozgrzewkę proponuję uczniom grę w literackie skojarzenia. W tym celu wybieram
trzydzieści lektur, które były omawiane na poziomie gimnazjum i liceum. Następnie
pakuję je wszystkie w szary papier niczym prezenty, tworząc w ten sposób efekt
niespodzianki, zaskoczenia. Na każdej książce piszę trzy skojarzenia związane z
jej treścią. Zadaniem młodzieży jest rozszyfrowanie, jaka lektura została
ukryta w środku. Prawidłowe odpowiedzi nagradzane są cukierkami. Dzięki temu
zadaniu oraz wprowadzonym przeze mnie elementom zabawy i rywalizacji, uczniowie
czują się swobodnie, są kreatywni i chętnie się wypowiadają. Zatem cel zostaje
osiągnięty – młodzież przełamuje swoje opory przed mówieniem w obecności
rówieśników. Chętnie też podaje swoje skojarzenia z lekturą.
Kolejnym
punktem są losy z motywami. W dużej szklanej kuli znajdują się karteczki, na
których notuję wcześniej liczne motywy literackie (początkowo motywy były
drukowane, obecnie chętniej wykorzystuję myślografię, dlatego zapisuję je
odręcznie). Po wylosowaniu toposu uczniowie podają teksty kultury, w których
dostrzegali jego realizację. Pozostali uczestnicy zajęć w tym czasie notują,
tworząc własną bazę danych. Chętnie włączają się też do zabawy, dopytując, czy
dany tekst również można omówić w tym kontekście. Ta forma powtarzania bardzo
przypadła do gustu moim maturzystom, dlatego często stosuję ją na lekcjach
poświęcając parę minut na uzupełnianie wiedzy o tekstach literackich i
kulturowych w nawiązaniu do kolejnych motywów. Obecnie wprowadzam ją już od
pierwszej klasy. W tym celu wykorzystuję już jednak nie szklaną kulę, a puste
pudełko po czekoladkach. W miejscach czekoladek znajdują się, bowiem losy z motywami.
I tu znów pojawia się element zaskoczenia, niepewności tak charakterystyczny
dla gamifikacji. Często dodaję przy tym, „Forrest Gump mawiał, że życie jest
jak pudełko czekoladek – nigdy nie wiesz na co trafisz! Podobnie jest z maturą
– też jest jak pudełko czekoladek... ” Analogicznie powtarzam jeszcze epoki
literackie i ich podstawowe założenia.
Zgodnie z
zasadami gamifikacji, przygotowując„Maturnockę”, uwzględniam najważniejsze
cechy zabawy: dobrowolność, wyodrębnienie, zamknięcie w określonych ramach
czasu i przestrzeni oraz wspomniane już wcześniej zawieranie elementu
niepewności. Mówiąc o dobrowolności, mam na myśli fakt, że zajęcia nie są
obowiązkowe – uczestniczą w nich tylko ci uczniowie, którzy tego naprawdę chcą
i wypowiadają się także ci, którym nie sprawia to trudności. Nie narzucam
obowiązkowości i nie wyciągam konsekwencji od tych, którzy w nich nie biorą
udziału. Uwzględniam też to, że niektóre osoby wcześniej opuszczają salę lub w
trakcie trwania „Maturnocki” mają potrzebę chwilowego zrelaksowania się. Każdy
może zrobić sobie przerwę wtedy, kiedy jej potrzebuje. Z tym wiąże się też
wyodrębnienie, zamknięcie w określonych ramach czasu i przestrzeni. Młodzież
wie, że zajęcia stanowią zamkniętą rzeczywistość, rozgrywającą się w
przestrzeni oddzielonej od reszty życia, w myśl zasady „TU i TERAZ” i mają być
nacechowane pozytywnymi emocjami. Już na początku, bowiem jasno określam zasady
naszego spotkania. Podstawowa reguła mówi o tym, że „nie śmiejemy się z
wypowiedzi innych i nie hejtujemy”. To sprzyja dobrej atmosferze, rozładowuje
ewentualne napięcie, a przede wszystkim stanowi wstęp do tego, by nauka
kojarzyła się z czymś przyjemnym.
Ostatnim
etapem zajęć jest analiza przykładowych tematów z ustnej części egzaminu
maturalnego. Skupiamy się głównie na tematach literackich i językowych,
ponieważ zadania z tekstem kultury często analizujemy podczas lekcji języka
polskiego, w kontekście omawianych dzieł literackich. Tematy językowe budzą
zawsze najwięcej kontrowersji, zwłaszcza część nakazująca odwołanie się do
własnych doświadczeń. Podsuwam zatem uczniom kilka przykładów, a następnie
czekam na ich pomysły. Szybko okazuje się, że moi maturzyści są kreatywni i
świetnie radzą sobie z kolejnymi zadaniami.
Czas płynie
nieubłaganie i pięć godzin „Maturnocki” mija bardzo szybko... Często za
szybko... Młodzież zawsze ma niedosyt i pyta, czy możemy zorganizować takie
spotkanie jeszcze raz. Wielu uczniów, podsumowując, mówi, że dzięki wspólnej
nauce utrwaliło i usystematyzowało swoją wiedzę. Są też i tacy, którym
„Maturnocka” uświadamia, jak wiele jeszcze trzeba zrobić, by dobrze przygotować
się do egzaminu. Natomiast mi wszystko to pokazuje, że zajęcia te są potrzebne
i mają sens. Wiem też, że co roku muszę pewne elementy zmieniać, dodawać,
biorąc pod uwagę potrzeby moich kolejnych maturzystów. Dzięki temu mam
motywację do działania, dalszego samorozwoju, szukania nowych rozwiązań...
Dzięki temu mam satysfakcję z mojej pracy...
Agata Karolczyk-Kozyra
[1] Aleksandra
Kubala-Kulpińska, Gra w szkołę czyli jak wykorzystać gamifikację na lekcji, „Polonistyka”
2017, nr 1, s. 36-39
Gratuluję pomysłów i życzę wytrwałości:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo 😊
UsuńBardzo podoba mi się Pani pomysł.
OdpowiedzUsuńPani Agato, doskonały pomysł. Zwłaszcza dla tych, którzy myślą, że mają sporo czasu...
OdpowiedzUsuń