Ostatnio miałam okazję uczestniczyć w spotkaniu harcerskim, które zainspirowało mnie do stworzenia nowego narzędzia do powtórek. Jego przygotowanie nie wymagało ode mnie ani zbyt wiele czasu, ani zbyt wiele wysiłku. Wszystko co było mi potrzebne, znalazłam w domu. Postanowiłam przygotować lekturowe taboo dla moich maturzystów.
Taboo to gra towarzyska, która cieszy się dużą popularnością. Jej zasady są proste. Na kartach (w moim przypadku na krążkach) pojawiają się hasła do odgadnięcia. Pod nimi znajdują się słowa, których nie wolno użyć prezentując hasło. Uczestnicy grają w dwóch drużynach. Jedna grupa tłumaczy o jakie hasło chodzi, a druga grupa zgaduje. Oczywiście wszystko na czas. W mojej wersji na razie pojawiły się wyłącznie lektury ogwiazdkowane, ale zamierzam grę uzupełniać o pozostałe omawiane teksty. Istotne jest, by nie pojawiały się w słowach zakazanych nazwy własne. Niestety w dwóch przypadkach zasada ta została przeze mnie złamana. Nazw własnych nie wolno też używać w prezentacji hasła w trakcie gry.
Taboo ma wiele zalet. Uczy współpracy, pobudza kreatywność, wyobraźnię, umiejętność kojarzenia faktów, snucia domysłów. Jej dodatkową zaletą jest też to, że pozwala rozwijać słownictwo. Jak widać zatem, taboo to nie tylko rozrywka, umilająca lekcję, ale też sposób na utrwalania i uzupełnianie wiedzy. A jakie Wy macie pomysły na nowe hasła do innych lektur lub wykorzystanie taboo na swoich lekcjach? Podzielcie się nimi w komentarzach i zainspirujcie innych.
Agata Karolczyk-Kozyra
Kreatywny polonista
Komentarze
Prześlij komentarz